podczas kilkudniowego urlopu u kuzynostwa na warsztatach w kameralnym, dwuosobowym gronie: to jest kuzynka i ja dał wymierne efekty. Miałam przyjemność po raz pierwszy lepić glinę, teraz schnie i będzie wypalana, a co z tego wyjdzie, to okaże się później. Lepienie gliny jest przyjemnym zajęciem.
W planie były paczworki. Dlatego w ruch poszły szmatki, łatki, nici, szycie, i powstały poszewki na poduszki z paskiem seminoli. Pierwszą szyłyśmy wspólnie, a druga jest wykonana samodzielnie przez Beatę.
Kolejny, rozpoczęty projekt to narzutka do łóżeczka dziecinnego z aplikacją kolorowych heksagonek. Tutaj zamieszczam kilka kwiatów, które zdążyłyśmy uszyć razem, natomiast dokończenie narzutki jest w trakcie realizacji. Ciekawa jestem rezultatu.
Na życzenie gospodarzy wykonałam Madonnę z grubszych nici lnianych w kolorze naturalnym z białym akcentem. Ma być umieszczona na surowym drewnie, jest inna niż robiłam do tej pory.
W następnym roku planujemy kolejne szaleństwo twórcze, a co będzie ? - na razie nie wiemy.
Ile cudów na raz . Klockowy obraz jest piękny , poduszki to sztuka nieosiagalna dla mnie .Chylę czoła .
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie.
OdpowiedzUsuńFakt, patchwork jest wymagający dokładności, skupienia i czasu. Za to daje dużo satysfakcji.
Jak dobrze jest mieć kogoś bliskiego, zakręconego robótkowe.
OdpowiedzUsuńPiękne prace, szczególnie Madonna mi się podoba.
Pozdrawiam słonecznie.
Tereniu, cieszę się z Twoich odwiedzin.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, miło mieć bratnią duszę i robić coś fajnego.