Jedziemy na wycieczkę, bierzemy koty ... w koszykach i kierujemy się na Beskid Żywiecki.
Pogoda w dniu wyjazdu nie była zachwycająca, pochmurno i deszczowo.
Natomiast 2 dzień był wspaniały, promienie słońca łaskotały powieki, lekki wiaterek smagał nam lica - jednym słowem - było cudownie. Uczta dla oka i ducha - myślę, że załączone fotki przynajmniej w części przedstawią to, co oczy widziały a umysł ogarniał.
A koty tak grzecznie bez pokrywek siedziały?:)
OdpowiedzUsuńSylwester (ten "niebieski" - egzotyk) jest przyzwyczajony do jazdy od 11 lat, a Brązik to młokos - roczny kociak, usadawia się zazwyczaj na kolanach i jest szczęsliwy i grzecznie śpi. Oczywiście ja jestem na tylnym siedzeniu, w tzw. II klasie i mam "oko" na kociska.
OdpowiedzUsuń