Jeszcze w starym roku, w ostatnich dniach grudnia pomyślałam, że fajnie byłoby wykorzystać zapasy powstałe z biegiem upływającego czasu. A myśl była wynikiem kilku ostatnich sytuacji: spotkań z osobami robótkowo zakręconych i Akcja Uwolnij tkaniny.
Z ochotą wzięłam się za szycie fartuszka, bo łatwy, prosty i szybko będzie efekt.
Ale ... jak to często bywa, zapał swoje a sprzęt swoje, bo w trakcie szycia maszyna odmówiła posłuszeństwa :). Oczywiście jeszcze w grudniu maszyna poszła do naprawy, Ilonka - z grona osób "szyciowo zakręconych" - poleciła mi dobrego fachowca.
Maszyna po naprawie szyje jak nowa, a dzięki Ilonce odkryłam też kilka nowych myków przydatnych w szyciu. I fartuszek jest już gotowy.